Droga Sw.Jakuba
Redondela-pontevedra, cz.8
Leje jak z cebra
gdy osiągam polowe trasy pomiędzy Redondela a Pontevedra.Im dalej na polnoc
wydaje się robic chłodniej.Nim wyruszyłem zdazylem się wywiedziec ,ze galicja
ma to do siebie,ze może okrasić wedrowke deszczem,choć nie spodziewałem się oberwania
chmury.Mijam Niemca,który zatrzymal się na chwile w kafejce.Spogladam na jego
kapote, az po kostki.W moim spojrzeniu jest odrobina zazdrości i sporo uznania ,a
może odwrotnie.Deszcz się nasila.Ide dalej.
Male miasteczka przez, które biegnie
trasa sa nijakie i nijak pasuja do
krajobrazu Hiszpanii.Sporo nowej zabudowy,poutykanych plomb wygladajacych jak
zle ociosane ,betonowe kloce,które maja przypominać modernizm.Podejrzewam,ze
wojna domowa z Franco w tle zrobila swoje,a potem rząd nie miał pieniędzy na
odwzorowanie wygladu budynkow z
osobliwym ich pietyzmem.Cale nieraz pierzeje skladaja się z samych takich
dziwolagow.Ciesze się,ze jedynym moim sladem w tym miejscu będzie zostawienie
50 euro centow za kartke pocztowa.
Prawie zapomnialem o
Holendrze,ale i o innych.Zastanawiam się czy warto o nich pamietac,bo może oni
zapomnieli dawno o mnie.Moze i dobrze,bo swiadomosc ulotności z ludzkiej pamięci
daje mi komfortowe ,cieple odczucie,ze jestem tylko gościem,który bedac tu
wezmie co swoje i odejdzie.Zapamieta chwile,aparat zapamięta obrazy i przybysz wroci
do domu z przekonaniem,ze to był swietny czas,niezapomniany urlop,przygoda
zycia. Może Paulina pamięta,ale ona wyszla wcześniej i pewnie osiagnela już następny
etap,Pontevedre.
Hamilton zaliczyl odcinek,Kubica
nadal gramoli się w deszczu.
Pontevedra |
Pontevedra |
Pontevedra |
Pontevedra |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz